Home
Prezentacje
Wspomnienie
Źródła
 
Home
O powozie generała Piotra Szembeka (NOWOŚĆ)

Łukasz Kamiński

 

 

 

O powozie generała Piotra Szembeka

 

 

 (Tekst powstał dla potrzeb 7. Rocznika Muzeum Ziemi Kępińskiej im. T. P. Potworowskiego) 

 

Postacie historyczne, osoby mniej lub bardziej zasłużone – władcy, politycy, wojskowi, dostojnicy świeccy i kościelni, naukowcy, badacze i odkrywcy zostawiają po sobie liczne pamiątki i artefakty. Najczęściej są to elementy odzieży, uzbrojenia, biżuteria, insygnia, pieczęcie, dokumenty, portrety i inne. Zabytki te, wobec obfitującej w dramatycznej wydarzenia i niszczycielskie wojny polskiej historii, przechodziły często liczne peregrynacje po całym świecie i wielokrotnie ocierały się o unicestwienie i zagładę. Jednak dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności liczne cenne pamiątki historyczne dotrwały do naszych czasów i w wyniku drobiazgowych i pieczołowitych zabiegów konserwatorskich cieszą dziś oczy podziwiających je widzów w muzeach, archiwach i innych instytucjach ochrony dóbr kultury. 

Postanowiłem przedstawić historię pewnego zabytkowego powozu, który poprzez osobę swego właściciela jest mocno związany z naszą historią, nie tylko tą małą – lokalną, ale jak się okaże, również tą wielką. Ciekawość pobudzi fakt, że pojazd ten przewoził również naszego narodowego kompozytora, którego nazwisko i twórczość rozsławia po dziś dzień Polskę i jej dorobek kulturalny. 

Znawcy tematu zgodnie uważają, że II wojna światowa tak w dziejach Polski, jak i na świecie była czasem, gdy w transporcie osobowym pojazdy mechaniczne zdecydowanie wyparły z szerszego użycia pojazdy zaprzęgowe. Konne pojazdy zaczęły trafiać do muzeów i tworzonych dość liczne zabytkowych wozowni, stając się świadectwem kunsztu dawnych rzemieślników i bogactwa właścicieli tych zaprzęgów. W Polsce już w okresie PRL najbogatsze były i nadal pozostają zbiory kolekcji kórnickiej i łańcuckiej[1]. 

Łańcucka kolekcja pojazdów konnych liczy obecnie ponad 120 sztuk i dzieli się na dwa zbiory: przedwojenny, liczący 56 rzadkich egzemplarzy, należący przed 1939 r. do ostatnich właścicieli Łańcuta, Potockich herbu Pilawa, oraz zbiór powojenny, często nazywany muzealnym, systematycznie powiększany o kolejne unikatowe egzemplarze. Większość pojazdów znajduje się w liczącym blisko 120 lat budynku zabytkowej powozowni[2]. 

Biuletyn Informacyjny ZMiOZ z początku 1970 roku odnotował historyczne wydarzenie, informując zainteresowanych tematem czytelników o przeprowadzeniu pierwszej w dziejach muzealnictwa polskiego pełnej konserwacji zabytkowego powozu[3].  

 

 

Kareta „berlinka” z manufaktury Petzold 

(źródło: T. Żurawska, Powozy. Zbiory powozowni zamkowej w Łańcucie,

Rzeszów 1998, s. 35) 

 

Ocalona kareta, o której mowa, była pojazdem dla dwóch pasażerów, z obsługą składającą się z trzech osób służby – powożącego stangreta i dwóch lokai. Jeśli chodzi o typ powozu, zalicza się ją do karety miejskiej, tak zwanej „berline-coupé”, zwanej popularnie na ziemiach polskich „berlinką”[4].  

Powóz ten mógł być zaprzęgany w 2, 4 a nawet 6 koni, co było uzależnione od okoliczności, charakteru i rangi odbywanej podróży i wiezionych pasażerów. Nasza „berlinka” jest konstrukcji rozworowej, ponieważ podwozie składa się z dwóch części: przedniej i tylnej, złączonych ze sobą solidną rozworą. Nadwozie tworzy dwudrzwiowa kabina zwana pudłem i przymocowany do niej kozioł, czyli ławka stangreta – całość zawieszona jest za pomocą skórzanych pasów na stalowych resorach w kształcie litery „C”. Pasażerowie wsiadali po stopniach ukrytych wewnątrz, rozkładanych i składanych przez służbę. Kareta prezentuje się lekko i wytwornie, co mocno odróżnia ją od współczesnych jej karet europejskich. Pomimo tego zbudowana jest w sposób, zapewniający jej trwałość i solidność. Wszystkie ozdoby i okucia wykonane są ze złoconego brązu. Nie zastosowano jedynie popularnych wówczas latarń, zapewniających oświetlenie pojazdu[5].  

 

   

Wnętrze karety „berlinki” z manufaktury Petzold 

(źródło: T. Fabijańska-Żurawska, Luksusowe powozy Łańcuta, Łańcut 2008, s. 16)  

 

Kareta ta pochodzi z lat dwudziestych XIX w. i powstała w prężnej wówczas manufakturze mistrza kołodziejskiego Jana Christiana Petzolda w Warszawie, a należała do dobrze nam znanego generała Piotra hrabiego Szembeka. Właściciel warsztatu zostawił swoje sygnatury na piastach kół; osobne sygnatury, mianowicie inicjały „H. W.” pod koroną  znajdują się na metalowych okuciach łączących dyszel z przednią częścią pojazdu i należą najprawdopodobniej do kowala[6].   

   

Portret gen. Piotra Szembeka 

(Kwilecki A., Szembekowie herbu Szembek [w:] Ziemiaństwo wielkopolskie. W kręgu arystokracji, red. A Kwilecki, Poznań 2004, s. 445). 

 

Kareta gen. Piotra Szembeka prezentowana jest w hallu głównym budynku Stajni Cugowej. Należy do Muzeum Narodowego w Krakowie, a w Łańcucie znajduje się na zasadzie depozytu, czyli eksponatu wypożyczonego na czas nieograniczony. Została kupiona lub wykonana na zamówienie. Na jej drzwiczkach znajdują się herb rodowy i wizerunki odznaczeń, jakie otrzymał generał. Po upadku Powstania Listopadowego właściciel zabrał karetę do Siemianic. Generał zmarł w 1866 roku i od tego momentu aż do 1911 roku losy tego pojazdu nie są znane. W 1911 roku Jadwiga i Michał Polescy podarowali karetę Muzeum Narodowemu w Krakowie. W czasie okupacji niemieckiej przetrwała ona w magazynach na Wawelu, a po wojnie znalazła się w Muzeum Hutten-Czapskich w Krakowie. Stąd ostatecznie przewieziono ją w 1962 roku do Łańcuta[7]. 

Cały kompletny ekwipaż konny, a więc nie tylko sam pojazd, ale również wspaniałe konie, bogata uprząż i obsługująca służba były najlepszą wizytówką swego właściciela. Były świadectwem zajmowanej przez niego pozycji społecznej i możności jego rodu, piastowanych godności i odbiciem panujących trendów w modzie. Tak więc na drzwiczkach karety Piotra Szembeka nie zabrakło wizerunku herbu jego rodu, a na czaprakach z pewnością wyhaftowane były inicjały generała[8]. Wnętrza karet były przytulne, wybite delikatnymi i miłymi w dotyku materiałami, na przykład adamaszkiem, starano się by barwa czapraka na koźle stangreta była identyczna, jak kolor wnętrza. 

          Interesująca nas kareta stoi w hallu głównym stajni w Łańcucie i jest elementem ekspozycji Działu Pojazdów Konnych, stanowiącym jeden z czołowych eksponatów, pierwotnie nie należącym do rodziny Potockich. Pojazd ten według charakterystyki opracowanej przez znawców tematu jest karetą polską, zwaną jak wspomniałem wcześniej, „berlinką”. Nie ma żadnych wątpliwości, że należała do generała Piotra Szembeka, o czym świadczy nie tylko herb rodu umieszczony na drzwiach, ale również wizerunki odznaczeń, jakie nasz bohater otrzymał[9]. 

Pułkownik Piotr Szembek będąc dowódcą 1. Pułku Strzelców Pieszych stacjonującego w Sochaczewie, w 1829 roku objął dowództwo 3. Brygady w 1. Dywizji Piechoty armii Królestwa Kongresowego, otrzymując jednocześnie awans na generała brygady[10]. Dokładnie nie wiadomo gdzie znajdował się obóz generała Szembeka, najprawdopodobniej umiejscowiony był w budynkach dawnego klasztoru dominikanek, które po kasacie swego zakonu zostały w latach 1820 – 1822 przebudowane dla potrzeb wojskowych. Urządzono w nich lazaret, pomieszczenia sztabu, mieszkania dowódców, oraz koszary wojskowe[11].  

 

   

Drzwiczki karety „berlinki” z wizerunkiem herbu Szembek i złoconymi okuciami z brązu 

(źródło: T. Fabijańska-Żurawska, Luksusowe powozy Łańcuta, Łańcut 2008, s. 16) 

 

Nasz bohater posiadał liczne talenty, w tym nie tylko wojskowe, ponieważ, jak zauważyli współcześni, był bardzo umuzykalniony i uwielbiał muzykę. Generał grywał nieźle na skrzypcach, a także na pianinie, ponadto zorganizował orkiestrę wojskową, z której był bardzo dumny. Szembek dowiedział się od swych dwóch znajomych: Michała hrabiego Skarbka[12], dziedzica Żelazowej Woli i Józefa Bohdana Zaleskiego, poety, który pełnił obowiązki guwernera w domu Szembeków, o utalentowanym młodym pianiście nazwiskiem Chopin[13]. 

  

   

Wizerunek herbu Szembek i orderów generała Piotra Szembeka na drzwiczkach jego powozu 

Od lewej: 1. Krzyż Kawalerski Orderu Virtuti Militari (1810 rok); 2. Order św. Włodzimierza IV klasy (1815); 3. Order św. Anny II klasy (1819), 4. Order św. Stanisława II klasy (1827). 

(źródło: T. Fabijańska-Żurawska, Luksusowe powozy Łańcuta, Łańcut 2008, s. 16) 

 

Chyba nikomu nie trzeba przybliżać postaci genialnego kompozytora. Fryderyk Chopin urodził się w Żelazowej Woli, która oddalona jest od Sochaczewa o około 7 km. Podczas ostatniej wizyty w miejscu swego urodzenia kompozytor wybrał się z Michałem Skarbkiem na wycieczkę do Sochaczewa. Niestety ze względu na brak pianina nie dane było Szembekowi wysłuchać koncertu Chopina, ale zaplanowano kolejne spotkanie „w celu wspólnego muzykowania”. W tym czasie kompozytor opuścił Żelazową Wolę i wyjechał do Warszawy[14]. 

Generał Szembek dokonał wielu starań, by doszło do kolejnego spotkania z wielkim kompozytorem, przede wszystkim sprowadził pianino, rozkazał również przygotować się na przybycie zacnego gościa swej orkiestrze wojskowej. W dniu 29 sierpnia 1830 r. Fryderyk Chopin został zaskoczony i niejako postawiony przed faktem dokonanym – z sochaczewskiego obozu 3. brygady piechoty dowódca przysłał do Warszawy swój powóz, aby zabrać genialnego pianistę. Ten opisał to w liście do swego przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego z 31 sierpnia 1830 r. pisanym w Poturzynie: 

"Byłem też onegdaj w obozie u jen. Szembeka po raz wtóry. Trzeba Ci wiedzieć, że on zawsze w Sochaczewie konsystuje[15] i z Michałem[16] się umówił, żeby mnie do niego zawiózł. Gdy to jednak nie przyszło do skutku, Czajkowskiego, brata tej panny Czajkowskiej, co to gra i mdleje, adiutanta nasłał i mnie tam do niego wzięli. Szembek jest bardzo muzykalny, gra dobrze na skrzypcach, kiedyś u Rodego[17] się uczył, i jest zabity paganinista[18], a zatem do tej dobrej kasty muzyków należy. Kazał muzyce swojej wystąpić, która się całe rano egzercytowała[19], i dziwne rzeczy słyszałem. Wszystko to na trąbach zwanych Bugla[20]; ani byś pomyślał, że robią gamy chromatyczne jak tylko można najszybciej i diminuendo na dół. Ażem musiał chwalić solistę, który biedak, już niedługo, widzę, służyć będzie mógł, bo jak suchotnik wygląda, a młody jeszcze dosyć. Zastanowiło mnie to bardzo, jakiem cavatinę z Niemej[21] na tych trąbach z wszelką akuratnością usłyszał. Ma on[22] fortepian w obozie i nie wiem skąd, ale mnie, dalibóg, zrozumiał, nie udawał. Adagio[23] na nim największe wrażenie sprawiło […][24]".   

 

  

 Kareta warszawska „berlinka” z warsztatu Petzolda,

należąca do gen. Piotra Szembeka 

Pocztówka z serii „Kolekcja Muzeum – Zamku w Łańcucie”, wydana w 1980 r. przez

 Krajową Agencję Wydawniczą w nakładzie 20 tys. egzemplarzy. 

(ze zbiorów autora)  

 

Cały dzień 29 sierpnia 1830 roku był dla Fryderyka Chopina bogaty w wydarzenia i niezwykle dynamiczny. W błyskawicznym tempie sprowadzono go z Warszawy do obozu wojskowego w Sochaczewie, gdzie spędził większość dnia, oprócz muzykowania z pewnością wspólnie z generałem Szembekiem zjadł obiad. 

Następnie odwieziono go do Warszawy, gdzie według treści listu do Tytusa Woyciechowskiego zdążył jeszcze tego samego wieczoru na operę do Teatru Narodowego. Dziś, kiedy dysponujemy niezwykle szybkimi środkami lokomocji, spontaniczność i szybkość jaką dostrzegamy w dniu 29 sierpnia 1830 roku wprost zadziwia. 

Cichym bohaterem tego dnia był powóz generała Piotra Szembeka z wytwórni Petzolda, który zapewnił sprawny transport Fryderyka Chopina. Pozwolę sobie na dalsze wnioski, mianowicie pojazd ten musiał być nie tylko szybki, ale również bardzo wygodny, skoro młody pianista miał dość sił, by po bogatym w wydarzenia dniu udać się późnym wieczorem do Teatru Narodowego.  

Należy wspomnieć, że wspólne muzykowanie generała Szembeka i Fryderyka Chopina w pamiętnym sierpniowym dniu 1830 roku było jednym z ostatnich spokojnych wydarzeń w tym okresie ich życia. Wkrótce nadeszły wydarzenia, które przyniosły wielkie zmiany. Kompozytor opuścił ostatecznie Warszawę, z której wyjechał do Kalisza, a stamtąd do Paryża, natomiast w listopadzie wybuchło powstanie, które ostatecznie zakończyło się klęską – generał Piotr Szembek udał się na kilkuletnią tułaczkę, zanim władze pruskie zezwoliły mu na powrót do Siemianic. 

Amerykańskie Stowarzyszenie Powozowe (CAA – Carriage Association of America) wraz z Fundacją Kolonialny Williamsburg (CWF – Colonial Williamsburg Foundation) zorganizowały w dniach 19-22 lutego 2002 r. w Williamsburgu w Wirginii specjalne sympozjum poświęcone tematyce pojazdów konnych. Blisko dwustu uczestników z USA i całego świata spotkało się w historycznym skansenie Colonial Williamsburg w celu wysłuchania prelekcji międzynarodowych specjalistów z dziedziny koni i pojazdów konnych[25].  

Wielkim zaszczytem dla Polski był fakt, że pierwsze wystąpienie, inaugurujące całą sesję, wygłosił Andrzej Nowak-Zempliński, omawiając znaczenie Warszawy jako ośrodka produkcji zaprzęgów konnych od XVII po XX w., szczególne miejsce poświęcając początkom XIX w. Jednym z głównych „bohaterów” jego prelekcji była kareta Piotra Szembeka[26]. Przypomniano nie tylko postać generała, ale również wielkiego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina.   

Skoro ten zachowany zabytkowy powóz znany jest za oceanem, tym bardziej o jego istnieniu powinniśmy wiedzieć my, mieszkańcy Ziemi Kępińskiej, w której przez ponad dwa wieki żyły kolejne pokolenia Szembeków. 

 

 

 

Okładka amerykańskiego czasopisma „The Carriage Journal”

z marca 2002 r. 

Na okładce znalazł się obraz Andrzeja Nowaka-Zemplińskiego z Polski, przedstawiający powóz generała Piotra Szembeka, stojący przed XVIII-wiecznym zajazdem w Paprotni koło Sochaczewa, przy drodze z Warszawy do Poznania. 

Od lewej: generał Piotr Szembek, pułkownik 1. Pułku Strzelców Pieszych, porucznik żandarmerii oraz Czajkowski, adiutant generała Szembeka, który udał się do Warszawy po Fryderyka Chopina.  

 

Bibliografia: 

Biuletyn Informacyjny Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków, nr 87, styczeń—luty 1970.

 

Cholewianka – Kruszyńska A., Chopin i kareta generała Szembeka, „Spotkania z Zabytkami”, nr 3-4 marzec-kwiecień 2010, s. 60-62. 

 

Fabijańska – Żurawska T., Luksusowe pojazdy Łańcuta, Łańcut 2008. 

 

Nowaczyk H. F., Korespondencja Fryderyka Chopina, red. E. B. Sydow, t. I, Warszawa 1955. 

 

Prus – Niewiadomski Z., W sukurs zabytkowym pojazdom konnym, „Ochrona Zabytków”, tom 24, nr 4 (95), 1971, s. 275-279. 

 

Singelton J., The Fourth CAA / CWF Carriage Symposium, „The Carriage Journal”, tom 52, nr 3, maj 2014, s. 169 – 171. 

 

Tarczyński M., Generalicja Powstania Listopadowego, Warszawa 1988. 

 

Żurawska T., Powozy. Zbiory powozowni zamkowej w Łańcucie, Rzeszów 1998.

 

Internet: 

Chopin w komie zaproszenie do akcji: https://e-sochaczew.pl/artykul/chopin-w-komie--zaproszenie/610001 

  

Narodowy Instytut Fryderyka Chopin, Fryderyk Chopin – katalog miejsc:

https://greatcomposers.nifc.pl/pl/chopin/catalogs/places/120_sochaczew

 



[1] Z. Prus – Niewiadomski, W sukurs zabytkowym pojazdom konnym, „Ochrona Zabytków”, t. 24, nr 4 (95), 1971, s. 275.

[2] T. Fabijańska – Żurawska, Luksusowe pojazdy Łańcuta, Łańcut 2008, s. 5.

[3] Biuletyn Informacyjny Zarządu Muzeów i Ochrony Zabytków, nr 87, styczeń—luty 1970.

[4] Kareta – konny pojazd osobowy o nadwoziu w formie zamkniętego pudła, znany z wielu odmian i rodzajów, m. in. jako karety reprezentacyjne, wielokonne, o bogatym wystroju, używane na dworach królewskich i magnackich w XVII-XIX w., nazywane niekiedy karocami; karety czteroosobowe nazywane również berlinkami; karety dwuosobowe, czasami z miejscem dodatkowym dla dzieci, tzw. coupé jedno- lub parokonne o uproszczonej konstrukcji i wystroju rozpowszechniły się w XIX i XX w. jako pojazdy komunikacyjne i wyjazdowe dla arystokracji, jak i bogatych kupców, bankierów i urzędników, zwłaszcza w miastach.

[5] T. Żurawska, Powozy. Zbiory powozowni zamkowej w Łańcucie, Rzeszów 1998, s. 36.

[6] J. Singleton, The Fourth CAA CWF Carriage Symposium, The Carriage Journal, v. 52, may 2014, s. 169-171.

[7] Żurawska T., Powozy. Zbiory powozowni zamkowej w Łańcucie, Rzeszów 1998, s. 36. 

[8] Czaprak – przykrycie na konia, a w karetach paradnych ozdobna osłona kozła stangreckiego.

[9] T. Fabijańska – Żurawska, Luksusowe pojazdy Łańcuta, Łańcut 2008, s. 15.

[10] M. Tarczyński, Generalicja Powstania Listopadowego, Warszawa 1988, s. 40.

[11] Klasztor Dominikanek znajdował się nieopodal dawnego Zamku Książąt Mazowieckich, a dokładnie ruin, które po nim pozostały. Zabudowania klasztoru Dominikanek zostały zniszczone w trakcie II wojny światowej, natomiast ruiny zamku na sochaczewskim wzgórzu przetrwały do dziś, będąc widocznymi z głównej drogi prowadzącej przez miasto. Miasto ufundowało w 1961 roku Fryderykowi Chopinowi obelisk z popiersiem kompozytora w parku przy ulicach Warszawskiej i Romualda Traugutta; widnieje na nim napis: „Fryderyk Chopin 1810-1849.” Pomnik ten ma upamiętniać koncert genialnego kompozytora w obozie wojskowym generała Piotra Szembeka.

[12] Michał Skarbek był młodszym bratem Fryderyka Skarbka – ojca chrzestnego Chopina, po którym prawdopodobnie kompozytor odziedziczył imię.

[13] Chopin w komie – zaproszenie do akcji: https://e-sochaczew.pl/artykul/chopin-w-komie--zaproszenie/610001

[14] Narodowy Instytut Fryderyka Chopin, Fryderyk Chopin – katalog miejsc:

https://greatcomposers.nifc.pl/pl/chopin/catalogs/places/120_sochaczew

[15] Przebywa, stacjonuje.

[16] Chodzi o Michała hrabiego Skarbka.

[17] Jacques-Pierre Joseph Rode (1774-1830) – znany francuski skrzypek i kompozytor koncertów skrzypcowych, zmarły w 1830 roku.

[18] „Pagianinista” zapewne od Niccolò Paganini (1782 – 1840) – słynny włoski skrzypekaltowiolista, gitarzysta, wirtuoz i kompozytor.

[19] Ćwiczyła.

[20] Bugla - instrument pośredni między rogiem (waltornią) a trąbką.

[21] Chodzi tu o pieśń z opery "Niema z Portici" francuskiego kompozytora Aubera, zmarłego w 1870 roku.

[22] Generał Piotr Szembek.

[23] Adagio z koncertu fortepianowego f-moll.

[24] H. F. Nowaczyk, Korespondencja Fryderyka Chopina, red. E. B. Sydow, t. I, Warszawa 1955, s. 133.

[25] Kolonialny Williamsburg to żywe muzeum historii i prywatna fundacja prezentująca część historycznej dzielnicy w mieście Williamsburg, w stanie Wirginia, w Stanach Zjednoczonych. Historyczna część Colonial Williamsburg, mieszcząca się na obszarze 301 ha, obejmuje budynki i obiekty z XVI, XVIII i XIX wieku, część zachowana jest w oryginale, a część została zrekonstruowana. Całość przybliża wygląd i charakter kolonialnego miasta. Jest to jeden z największych projektów historycznych w USA i niewątpliwa atrakcja turystyczna, stanowiąca część Historycznego Trójkąta Wirginii, który obejmuje Jamestown i Yorktown, połączone przez Colonial Parkway.

[26] Andrzej Novak-Zempliński, ur. w 1949 roku w Olsztynie, jest znanym polskim artystą malarzem i kolekcjonerem. Studiował na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni profesorów Michała Byliny i Ludwika Maciąga.

Zajmuje się nie tylko malarstwem sztalugowym, ale również projektami architektonicznymi i założeniami ogrodowymi. Tematem przewodnim jego malarstwa są konie i pejzaże z elementami architektury. Ponadto Andrzej Novak-Zempliński znany jest z faktu posiadania starannie odnowionego neoklasycystycznego dworu w Tułowicach, za którego restaurację otrzymał w 1986 r. nagrodę Europa Nostra w zakresie działań na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego. Posiada unikalną kolekcję dworskich pojazdów konnych z XIX i początku XX w., uprzęży i akcesoriów zaprzęgowych. Pasja kolekcjonerska pozwoliła stworzyć artyście doskonałe obrazy, na których rozpoznajemy zapomniane już dzisiaj powozy, jak: linijkę, kocz wysoki, czy vis-à-vis. Połowa z ponad dwudziestu pojazdów ma ustalone pochodzenie. Pojazdy są udostępniane zwiedzającym.